wtorek, 25 maja 2010

"Spal Swój Telewizor"



Pewnego słonecznego dnia, w ciemnym hangarze, przepełnionym odgłosami pracy mechanicznych ramion, skrzypieniem prasowanej stali i dudnieniem przesuwanego taśmociągu, ruszyła pierwsza masowa produkcja odbiorników fal radiowych. Jak każdy sprzęt, nonszalancko wdzierający się na rynek, pierwsze produkty były toporne, kurewsko drogie i robione głownie na użytek wojska. Niemniej jednak, kiedy tylko wyposażysz całą armię, a taśmociąg nadal nie przestaje pracować, zostajesz z naręczem cennego sprzętu, który albo znajdzie szybko nowego nabywcę, albo pokrywa się warstwą kurzu i rdzy. Tym też sposobem, "gadające pudło" w tempie ekspresowym pojawia się w niemal każdym domostwie krajów rozwiniętych. Sposób funkcjonowania radia nadal owiany jest nutą tajemnicy, co tylko nadaje mu magii i powabu. Szybko stają się wyznacznikiem statusu społecznego i nową formą familijnej rozrywki. Otworzono kolejny, epiczny rozdział w erze przekazu globalnego. Informacja stała się nowym złotem.
Cudowną ironią naszego gatunku jest to, że każdy wynalazek który ma zbawić ludzkość, zostaje w końcu wykorzystany przeciwko nam.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale nawet dziś znajdzie się pełno ludzi, przepełnionych dogłębną wiarą w szczerość mediów. Niegdyś wierzono w każde słowo, które zostało wypowiedziane na falach radiowych. Nadawcą informacji były w końcu poważne instytucje, o nieposzlakowanej reputacji. Jakże wstrząsająca musiała być dla nich audycja Orsona Welles'a z roku 1938, kiedy poinformował całe Stany Zjednoczone, że nasza planeta została najechana przez przybyszów z kosmosu. Nikt nie widział obcych plądrujących amerykańskie ulice, ale wszyscy wiedzieli, że oni tam są ! Nadchodzą i nie mają dobrych intencji ! Nikt nie dostrzegł na niebie metalicznych lewitujących spodków, ale wszyscy WIEDZIELI, że one wiszą złowieszczo nad ich głowami. Panika rozprzestrzeniała się z szybkością światła. Ludzie nie wiedzieli skąd nadchodzi wróg, ale wiedzieli, że trzeba uciekać. Zbierali całą rodzinę, pakowali w walizki swoje kosztowności i gnali przez autostrady w poszukiwaniu iskry nadziei na przetrwanie. Ku zdumieniu milionów, audycja okazała się odczytem opowiadania H.G. Wells'a z „Wojny Światów”, a krwiożerczy kosmici - wytworem jego barwnej wyobraźni. Tym sposobem, popołudniowy program rozrywkowy zamienił się w największy, naturalny eksperyment masowej kontroli medialnej. Dla Orsona Welles'a oznaczało to nieśmiertelną sławę, natomiast dla możnych tego świata, odnalezienie Świętego Graal'a. Niedługo później, gadające pudło zostało uzupełnione o obraz i świat nigdy nie był już taki sam. Sprzęt masowej kontroli nadawał w czerni i bieli, w wybranych godzinach porannych, przykuwając niewyobrażalne masy ludzi niewidzialnym łańcuchem rozrywki. Moment później, pranie mózgu odbywało się 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, w jakości HD i to na Twoje własne życzenie.
Life Is Good. Just Do It. Always Coca Cola.

Obecnie telewizja, nie pies, jest najlepszym przyjacielem człowieka. Programy z ramówki dostarczają Ci wszystkiego czego potrzebujesz: informują, edukują i zabawiają. Jeśli się na to spojrzy z perspektywy bezstronnego obserwatora, to niewiarygodne jak wielki wpływ mają media na życie przeciętnej jednostki. Mówią Ci kto ma Ci się podobać w tym roku, a kto Ci się już przejadł. Mówią Ci co masz nosić danego sezonu, żeby być akceptowanym w oczach innych. Pokazują Ci co masz oglądać w kinach, czego masz słuchać na koncertach...w pełni kreują Twój gust. Wypunktowują co masz jeść, co masz pić, żeby wyglądać tak, jak w danym roku ich zdaniem wygląda najseksowniejszy okaz człowieka. Ja osobiście chciałbym wiedzieć kto ustala kolejne trendy mody, bo tych osób nigdy nie pokazują w TV. Pojawiają się tylko obrazki koszuli w granatowo-białe paski, tak ciasnej że muszę nosić plastry na sutkach żeby ich nie przetrzeć oraz kolejne obrazki spranych, obdartych, obcisłych jeans'ów, które niechybnie mają pozbawić mnie potomstwa w przyszłości. W poprzednim sezonie modne były czachy, w tym sezonie są to jaskółki i kotwice, w kolejnym sezonie będą znowu czachy. Nie będą to jednak te same czachy, o nie... Te czachy będą uśmiechnięte, więc musisz zaczerpnąć z nowej kolekcji. Jeżeli wyjdziesz na ulicę w smutnych czachach, wszyscy niezwłocznie okrzykną Cię tanią i niemodną kurwą, toteż przypraw swoje czachy o uśmiech. Najbardziej przerażające jest to, że telewizor mówi Ci czego masz się bać. Zaraza goni zarazę, epidemia - epidemię. Tak mówią całe rzesze bezimiennych specjalistów lub też jeden specjalista wymieniony z imienia i nazwiska, który jest chuj wie kim. Chcą utrzymywać nas w stałym poczuciu strachu i gotowości na najgorsze. Prawdziwe zagrożenie nie czai się w futurystycznych kabinach latającego spodka zawieszonego w powietrzu, tylko w Twoim pokoju gościnnym.

Kiedy byłem dzieckiem, potrafiłem przesiedzieć przed telewizorem cały dzień. Bite dwanaście godzin przed kineskopem w deszczowe dni, a nawet szesnaście, jeśli udało mi się obudzić w środku nocy i pooglądać jeszcze trochę. Później nieco się pozmieniało... Poprzez skomplikowane koleje losu oraz fatalną sytuację finansową, kablówka poszła w zapomnienie a mój telewizor dziwnym trafem stracił wszystkie śrubki i obudowa kineskopu trzymała się na taśmie klejącej. Przy dobrej pogodzie, odbiornik wyłapywał z powietrza trzy kanały. W sumie to cztery kanały jeśli trzymałem dwoma palcami wystający z niego drut, służący mi za antenę. Z dnia na dzień, mój telewizor tracił ten cały kuszący seksapil a równolegle ja zacząłem tracić zainteresowanie. W końcu doszło do tego, że ilekroć trafiało się coś do obejrzenia, musiałem go oczyszczać z warstw kurzu nagromadzonych przez tygodnie niefunkcjonowania. Tym sposobem zakończyłem swoją długoletnią przygodę z telewizorem. Nie oglądałem polskiej telewizji przez cztery lata, zagranicznej przez jakieś trzy i pół. Dałem zagranicznej nieco więcej życia, gdyż od czasu do czasu puszczali coś ciekawego na Adult Swim.
Na początku odczuwałem brak mojego "najlepszego przyjaciela", ale po jakimś czasie utwierdziłem się w przekonaniu, że on wcale nie był moją bratnią duszą tylko ładnie opakowanym energetycznym wampirem. Bez niego czułem się nie tyle świetnie co świetniej, a nawet najświetniej choć takie wyrażenie nie istnieje. Medialna tabula rasa. Wyobraź sobie, że wypijasz wiadro zielonej herbaty i stawiasz przeogromne gówno złożone z kiepskiej jakości produktów, jawnych kłamstw, fałszywej troski i troskliwego fałszu. Nie tylko czułem się oczyszczony ze sztucznego syfu, wpajanego mi latami, ale również odkryłem w sobie przestrzeń po owym syfie wymagającą wypełnienia nowymi ideami. Nabrałem powietrza w płuca, a wraz z nim dystansu. Przypomniałem sobie, że mam swój własny gust, że chuj mnie obchodzi polityka bez pokrycia oraz że można zrobić lepszy użytek z pięciu zika niż kupić czterodniowy zapas bakterii Actimel'a.
Life Is Fucked Up. Just Don't Do Everything They Tell You To Do. Always Tequilla.

Ostatnimi czasy, nieoczekiwanie, ponownie skrzyżowaliśmy swoje ścieżki z telewizorem. Siedziałem u znajomego, przerzucaliśmy się nawzajem myślami na tematy rozmaite. W tle, leciała polska telewizja, na którą przez większość czasu nie zwracaliśmy uwagi. Co dwadzieścia minut jednak pojawiały się reklamy. Nie dało się ich nie zauważyć, ponieważ głośność telewizora automatycznie wzrastała. Dranie. Ze zdziwieniem i niemałą dozą przerażenia, odkryłem że cały blok reklamowy został zdominowany przez koncerny farmaceutyczne. Monopol marketingowy zaburzały jedynie okazjonalne reklamy banków. Pochłonięty rozmową, kątem oka obserwowałem program o akweduktach starożytnego Egiptu, kiedy nagle ten obraz znikł sprzed moich oczów, zastąpiony twarzą kobiety w agonii, a telewizor ryknął na mnie potężnym męskim głosem:
- BÓL !!! - a ja z miejsca poczułem dyskomfort.
Pięć minut obserwowania twarzy w grymasie udawanego cierpienia spowodowanych różnorakimi dolegliwościami. Grymas jest praktycznie zawsze ten sam i przypomina początkową fazę kilkudniowej konstypacji. Akwedukty zniknęły z mojego umysłu pod natłokiem negatywnych myśli. Wszyscy czujemy się źle, wszyscy cierpimy, wszyscy umieramy. Pradawny, odświeżony terrorysta - Ból, może zaatakować każdego z nas, o każdej porze dnia i nocy, w każdej sytuacji... Nie można się przed nim ukryć. Ból ! Dopadnie cię wszędzie ! Tak zaczyna się każda reklama leku. Masz się poczuć słaby, wycieńczony z energii, stary, ułomny, niezdolny do pracy, uszkodzony, zestresowany, utrapiony i osamotniony z swoim bólem. Twój strach przed śmiercią jest ich punktem wyjściowym.
Masz zapomnieć o tym, że ból jest metodą sygnalizowania Twojego ciała o niebezpieczeństwie. Masz zapomnieć, że ból jest Twoim systemem alarmowym. Ból jest niepożądanym hedonistycznym skurwysynem, który znęca się nad Tobą dla swej czysto sadystycznej satysfakcji.
Nie zapominaj - umierasz ! Oni proponują Ci zbawienie w konkurencyjnych cenach. Jeśli nie stać Cię na leki, nie masz się czym przejmować ! Właśnie nastąpiła przerwa w ciągu farmakoreklamy. Z odsieczą przybywa Twój kolejny wybawca - bank.
Jesteś zestresowany brakiem środków finansowych na leki, nie chcesz umierać ? Bank pożyczy Ci pieniądze, za które będziesz mógł kupić leki, które pozwolą Ci zapomnieć o Twoich problemach z gotówką i spłatami. Już niebawem, na dobre rozpowszechnią się kredyty na leki. Zapętlanie koła nie jest zresztą niczym nadzwyczajnym. Popularne osoby z programów, są zawsze uśmiechnięte, zdrowe i wydajne. Zarób pieniądze, które wydasz na leki wspomagającą dalszą pracę i zarabianie na leki, które pozwolą Ci dalej pracować. Leki są dla Ciebie dobre. Ibuprom smakuje jak cukierki.

W dwudziestym pierwszym wieku leczy się absolutnie wszystko. Coraz prężniej rozwija się farmakologiczne leczenie bólu życia, popularnie znanego jako depresja. NORMALNY człowiek nie może mieć dość, tego popierdolonego świata. Nie może się czuć przygnębiony. Nie ma prawa być smutny. Na szczęście Twój smutek może być zniwelowany niemal do zera za pomocą cudownych środków otępiających. Już nigdy nie będziesz zmuszany do odczuwania smutku. Co prawda możesz cierpieć z powodu: bezsenności, stanów wymiotnych, osłabienia, bólów głowy, biegunki, utraty apetytu, niepokoju wewnętrznego, podenerwowania, drgania dłoni, obniżonego popędu płciowego, wysychania jamy ustnej, nadmiernego ziewania, niestrawności, zawrotów głowy, nadmiernego pocenia, impotencji, problemów z wytryskiem, zatwardzenia, nadmiernego pierdzenia, wymiotów, gorączki lub drgawek, utraty wagi, bólów klatki piersiowej, zaburzeń widzenia, podwyższonego ciśnienia, zaburzeń smaku, koszmarów nocnych czy w rzadszych przypadkach: myśli samobójczych, agresywnych zachowań, ogólnego pobudzenia oraz halucynacji...*
Kto by się tym jednak przyjmował skoro nie jest już przygnębiony i jego życia znowu jest dobre ? Poza tym, na dolegliwości związane z efektami ubocznymi przecież też są leki... Nie wspominając już o lekach osłonowych, zabezpieczających Twój żołądek przed szkodliwościami przyjmowanych pigułek. Zaopatrz się więc dodatkowo w leki osłonowe oraz te osłaniające osłonę osłony.

Czy rosnące w siłę koncerny farmaceutyczne powinny Cię przejmować ? Przecież to tylko niewinne reklamy... Od lat debatuję z ludźmi, którzy uważają, że reklama na nich nie działa. Każdy, jak świat długi i szeroki, uważa że ma swój rozum i jeśli nie będzie chciał kupić danego produktu to go nie kupi... Tylko, że kiedy zaboli Cię głowa, to każdy wie jakie pigułki łyka Goździkowa. Każdy wie jak nazywa się tabletka, która ma pulsować w szklance wody kiedy chce się szybko zwalczyć kaca. Nie wspominając już o tym co zażyć, by w momencie uniesienia pała stała długa i dumna jak sekwoja. Ile masz w tym momencie leków w szufladzie ? Ile kosmetyków zdrowotnych znajduje się na Twojej toaletce ?

Nie wysyłam nikogo na ulice, by z banerami protestował przeciwko firmom produkującym proszki zdrowia. W tym biznesie jest umoczonych tyle pieniędzy, że nie da się ich już przegłosować. Nie zmienia to jednak faktu, że można przestać karmić się ich sloganami, ich pomysłami Twojego szczęścia.
Orson Welles, przez najzwyklejszy przypadek, podarował całej ludzkości cenną lekcję pokory, która została zapomniana. Przyłóż dłoń do swojej twarzy i spójrz na obrazy z reklam przez palce. Przyjrzyj się szczegółom. Popatrz na tą drogą, wysokiej klasy tandetę na świeżo. Spal swój telewizor, ukamienuj go lub najnormalniej w świecie wyłącz i zapomnij o jego istnieniu.
Alternatywnie możesz zapłacić abonament telewizyjny za kolejny rok i posłuchać więcej o tym jak umierasz i jak Cię boli. Po dwudziestym pierwszym roku życia, Twoje komórki zaczynają umierać a wraz z nimi Ty. Nic tego nie zmieni. Nawet gdybyś był spadkobiercą koncernu Bayer'a, żadna ilość pigułek nie powstrzyma tego procesu. Może jedynie go nieco spowolnić, ale ceną za to jest życie na ich warunkach. Zachodzi więc potrzeba zadania istotnego pytania odnośnie TWOJEGO życia...
Co jest dla Ciebie ważniejsze ?
Ilość czy Jakość ?


* wymienione dolegliwości są często występującymi efektami ubocznymi zażywania popularnego leku antydepresyjnego Prozac (fluoxetine hydrochloride).