wtorek, 24 lutego 2009

"Chill the fuck out"




Chill the fuck out to jest coś, na czym przyłapała mnie moja kobieta, swym bystrym trzecim okiem. Jest to nie tylko moje sytuacyjne powiedzonko, ale również stan w którym poniekąd się znajduję, kiedy niby nadal jestem wyluzowany, lecz jednak nieco podminowany. Tym razem nie chodzi o bieg wsteczny i powrót do natury stylem bitników ani zawierzaniu swojego serca Jah w klimacie rastafariańskim. To etap, w którym za późno na radosne pląsy, pod melodyjny głos Boba Marleya. Włącza się Peter Tosh, niby łagodnie zachęcający "...got to legalize it and I will advertise it", lecz jednak w tym samym momencie mierzy w swoją publiczność specjalnie przerobioną gitarą, w kształcie karabinu AK 47. Sztuka delikatnego nacisku. Tym właśnie jest "chill the fuck out". Uśmiech w sobie noś. Taką dewizą kieruję się w życiu. Jestem zagorzałym fanem motywu "peace, love and respect". Nadchodzą jednak momenty, w których ogarnia mnie zwątpienie. Skoro nie udało się Jezusowi, to jaką ja mam szansę ? Tym bardziej, że nie potrafię stąpać po wodzie... Ludzie słuchali Gandhiego, ale to Hitler zmienił obliczę świata. Społeczeństwo nie chce widzieć chillu. Nie chce go przyjąć do swojego serca. Stany Zjednoczone, na przełomie lat 60' i 70'-tych chyba najbardziej zbliżyły się do tego stanu, lecz jak to zwykle bywa, miłość została ostatecznie stłamszona przez nienawiść.

Dla nikogo nie jest tajemnicą fakt, że Polska potrzebuje duchowej rewolucji i mentalnego odrodzenia. Na to nie ma co czekać. Te zmiany potrzebne są teraz, ponieważ kulawe inicjatywy w tym kraju nawarstwiają się w tempie ekspresowym, niczym gówno w kiblu dworca centralnego. Wszechobecna zawiść i nienawiść, która cechuje nasz naród, nie wprowadza niczego konstruktywnego. Zamiast tego zjadamy swój własny ogon. Wieczny wkurw zabija nas od środka. Chill bracie. Chill siostro. Koniec wstawania z łóżka lewą nogą i porannej, marsowej miny. Potęga chillu polega na tym, że poprzez zmianę ducha ulepszasz siebie. Tak więc chill wydaje się naturalną częścią nas samych. Częścią zagubioną w ciemnych zakamarkach naszej duszy, przygniecionych smutkiem, biedą, bezsilnością. Brakującym, piątym elementem. Nie lękajcie się jednak owieczki, gdyż przychodzę z zieloną pochodnią w dłoni, pomóc wam odnaleźć wasz wewnętrzny chill. Te słowa nie są prośbą. To apel, a zatem...

...chill the fuck out, wredna gębo polityki! Ja nie zaniedbam obowiązku, w odróżnieniu od Fisza. Ktoś może to nazwać gówniarskim, niedojrzałym pomysłem, niemniej jednak uważam, że każde zebranie sejmowe powinno się zaczynać od przymusowego, grubaśnego lolka, który krążyłby między ławami sali obrad. Nie martwiłbym się o merytoryczną część zebrania, ponieważ w dzisiejszych czasach, postulaty i obwieszczenia płynące z sejmowej mównicy, przypominają łkania kurwy brudnodajki w delirium na kacówie. Nie może być już chyba gorzej. Chętnie przeznaczyłbym na ten szczytny cel część moich podatków. Jestem pewien, że zwiększyłoby to frekwencję posłów, przyczyniło się do zmniejszenia ilości sporów a i transmisje telewizyjne byłyby znacznie ciekawsze. Muszę przyznać, że byłaby to metoda skrajnie drastyczna, ale i podmiot nie jest najłatwiejszy. Politycy mają serca czarniejsze niż ropa. Schorowani męczennicy, cierpią na: stwardnienie zawistne, zapalenie wyrostka złotówkowego i ostrą psychozę moralną. Tego nie leczy się uśmiechem i dobrym słowem.

Chill the fuck out, skierowane do konfederacji Radia Maryja. Na miejscu szatana zrobiłbym porządną burdę, za utożsamianie mętnej literatury Browna czy Rowling z przesłaniami rodem z piekieł. Chill the fuck out Ojcze Dyrektorze. Może to i literatura dolnych lotów, ale młodzieńcza dłoń w końcu złapała za książkę, co w dobie Naszej Klasy, Playstation 3 i M jak Miłość, zakrawa niemal na cud. Polityka i religia zaczynają się kształtować na obraz zarazy, panoszącej się w całym narodzie. Infekcja złej myśli. Jeżeli ktoś chce kroczyć drogą polityki czy religii, nie ma żadnych przeciwwskazań. Trzeba się tylko wyzbyć strategii "zniszczyć wroga". Waszym wrogiem jest społeczeństwo, które tworzycie wy sami. Proszę zaprzestać siania fermentu w kraju, bo tym właśnie jest konotacja religii z polityką. Historia co krok przypomina nam, że jest to raczej kiepski pomysł. Czemu służyć ma wykorzenianie darwinizmu ze szkół, na rzecz konceptu chrześcijańskiego ? Dlaczego polska literatura klasyczna, zostaje wyparta z kanonu, przez biografię papieskiej postaci ? Na jaką cholerę wciskacie ocenę z religii na świadectwa maturalne ? Z przekory ? Dla poklasku starszego pokolenia ? Czy to kolejna demonstracja władzy ? Chill the fuck out !

W Polsce zawsze istniał system pasożytniczy. Jeżeli ktoś wspiął się na szczyt pagórka socjalnego, musiał pociągnąć za sobą tasiemcowy sznur ludzi, żerujących w mniejszym lub większym stopniu na jego sukcesie. Obecnie, wszelkie sprawy przybierają obrót zdecydowanie antagonistyczny. Bóg na rzecz Darwina. Religia kosztem oświaty. Z ławki rezerwowej wchodzi Karol Wojtyła, murawę opuści upupiony Witkacy. Tym właśnie sposobem dochodzimy do sedna problemu. Oklepanej jak twarz boksera, tolerancji. Wszerz i wzdłuż jak okiem sięgnąć, Polska wręcz kipi tolerancją. Spytaj kogokolwiek na ulicy: "Ja, proszę pana jestem bardzo tolerancyjna. Lubię murzynów, słucham Snoop Dogga. Poznałam też jednego geja na czacie. Bardzo miły, całkiem normalny człowiek. Każda dziewczyna chciałaby mieć przyjaciela geja". Jesteśmy częścią Europy, aczkolwiek nadal obawiamy się przyjęcia europejskiego stylu życia nie wspominając już o ich jednostce monetarnej. Fuj. Powoli otwieramy się na inne kultury, tylko jakoś nie za bardzo lubimy mniejszości narodowych. Z zasady ich kategoryzujemy: Rumun - żebrak, Ukrainiec - złodziej, Rusek - gangster. Czarni są w naszym kraju tylko po to, by w rozgrywkach wyręczać naszych sportowców jak zaniemogą. Chińczycy sprzedają nam groszowe towary na rynkach. Wietnamczycy odgrzewają nam Sajgonki. Każdy ma swoje miejsce w stadzie. Homofobia w Polsce również nie istnieje. Chyba, że homoseksualista pod maską Tinkyego Winkyego zbliży się do naszych dzieci. Spotkałem w swoim życiu dziesiątki gejów i żaden nie nosił torebki. Chodziło pewnie o to, że nieszczęsny Teletubiś lubił dobierać damskie części garderoby do futerka, ale okrzyknięcie go transseksualistą nie ma takiej siły wyraz jak przyklejenie mu łaty pedała. Akceptujemy także wszelkiej maści subkultury. Z ich członkami pijemy w tych samych barach, jemy w tych samych restauracjach. Choć głęboko w duszy każdy wie, że: hip hopowcy to narkomani, grunge to brudasy, skini to rasiści, metalowcy to sataniści, dresiarze to złodzieje, grafficiarze to wandale, punkowe chłopaki są zawsze najebane a punkowe dziewczyny sypiają z kim popadnie. Bez wyjątku. To nie jest uprzedzenie tylko wiedza powszechna. Na szczęście wszyscy są zwolennikami równouprawnienia. Kiedy Szczuka podała do wiadomości publicznej, że jest feministką, wcale nie straciła oglądalności. Dla całego narodu natomiast, stało się jasne dlaczego nie ma partnera oraz dlaczego jest taką wiecznie wkurwioną, zimną suką. Dosyć sarkazmu. Te przykłady można mnożyć bez końca. Co gorsza, młode pokolenia tylko podzielają te schematy.

Chill i tolerancja idą w parze. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Polska tak bardzo stara się przepoczwarzyć w stylowy kraj na kształt zachodni. Kopiujemy Stany Zjednoczone na każdym kroku, od struktur zarządzania firmami, przez odzieżową modę, po wspólną politykę zagraniczną przeciwko terrorowi, mając nadzieję, że zaadoptują nas jako swojego małego, europejskiego brata. Nie wystarczy jednak założyć bandanę w biało-czerwone pasy i gwiazdy czy nakarmić rodzinę Big Macami na śniadanie, by prowadzić zachodni styl życia. Pominęliśmy jeden z najważniejszych czynników. Polskim chłopakom brakuje luzu. Bolec z "Chłopaki nie płaczą" jednak był na dobrym tropie.

Chill the fuck out panowie i panie. Łypanie na każdego nienawistnym wzrokiem do niczego nie prowadzi. W naszym kraju powstaje istna przepaść międzypokoleniowa. Świat ludzi zaledwie kilka lat młodszych ode mnie, nie jest już moim światem. Tę wyrwę czasoprzestrzenną można jednak zredukować. Wzajemny szacunek poprzez akceptację i empatię jest do tego kluczem. To z kolei można osiągnąć mając zchilloutowany, otwarty umysł. W ten sam sposób dochodzi się do tolerancyjnej postawy wobec innych. Nikt nie rodzi się z tolerancją zaszczepioną w genach, dojrzewa się do niej latami. Wszystko jest jednak w zasięgu ręki. Osobiście Brzytwa poleca palenie kruszonego leopolda w białym szalu z rana na dobry początek dnia (czynność proszę powtarzać dopóki nie ujrzycie w lustrze postaci na kształt misia koali) i wieczorem dla spokojnego snu. Jeśli na kogoś lepiej działa terapia muzyczna, masaże, wonne olejki czy też pospolita lewatywka proszę się nie krępować. Módl się jeżeli to Cię relaksuje. Później wymień się poglądami z człowiekiem zupełnie innym od Ciebie. Rozwijaj się i kwestionuj wszystko.
Just chill the fuck out and have an open mind.

3 komentarze :

  1. O ile wybór filmu o tańczących Czeczenach (hehe, domyślam się, że chodziło o ten link http://www.youtube.com/watch?v=dWQukgO1X6c) do skomentowania tego tekstu wydał mi się nieco niepokojący...
    ...o tyle cytowanie Alana Forda zasługuje na uznanie :) szczególnie jeśli chodzi o rolę Brick Topa w "Snatch", toteż pojadę podobnym torem...

    "Listen, you fucking fringe, if I throw a dog a bone, I don't want to know if it tastes good or not. You stop me again whilst I'm walking, and I'll cut your fucking Jacobs off."

    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. szit, wogóle nie ten :P
    miał być do kawałka, w którym jest właśnie ten tekst no i sie pogubiłam ;P
    http://www.youtube.com/watch?v=dWQukgO1X6c&feature=channel_page

    OdpowiedzUsuń
  3. no i swoją drogą ucina mi linki więc tam wyżej na końcu powinno być '=channel_page'

    OdpowiedzUsuń